Translate

sobota, 22 grudnia 2012

somebody needs you.

W moim życiu doświadczyłem spełnienia jednego z moich marzeń. Marzeniem była ona. Cudowna drobna blondynka, o uśmiechu, który przyprawiał o dreszcze, ciele, które błagało o pocałunki i troskę, głosie, który był zachwycający sam w sobie, oczach, które przenikały moje całe ciało, dłoniach, które były tak delikatne, że najmniejsze zadrapanie było bolesne. Subtelna istota ludzka o charakterze, którego nie zdoła zastąpić nic.

To właśnie napisałem po jej odejściu. Cholernie bolało. Jeśli pamiętacie to co pisałem to wszystko nadal krążyło wokół niej. Wyjechała... Nagle i niespodziewanie, odeszła i mnie zostawiła. Nie wiedziałem jak się czuje, co przeżywa. Czułem się bezsilny i bezradny. Zero kontaktu. Nie wiedziałem co u niej, co robić z własnym ciałem, co myśleć. Godzinami siedziałem na balkonie wpatrując się w okno z nadzieją, że mignie mi jej postać, tak niespodziewanie i zaskakująco. Na próżno. Nie wiem w ogóle co ja wtedy sobie myślałem. Zacząłem żywić do niej nienawiść za to wszystko co mi zrobiła, ale nie umiem przestać jej kochać. Z czasem godziłem się z jej odejściem, zdawałem sobie po prostu sprawę, że dla niej jestem tylko zwykłym szczeniakiem. Chłopcem nic nieznaczącym. Zagubiłem się i próbowałem zapewnić pustkę po niej. Bezskutecznie. Ale zaufałem, tak cholernie się oddałem . Zbliżyła nas przeszłość, rozmowy. Nawiązałem przyjaźń z pewną dziewczyną i jej zaufałem. Z czasem między nami coś się przerodziło. To coś trwa już dwa miesiące. Mamy wzloty i upadki, ale się nie poddajemy. Umiemy walczyć z przeciwnościami. Cudownie nie może być zawsze. Jowita wróciła jak gdyby nic. Tak po prostu poprosiła o rozmowę. Nawet nie wiecie jak cholernie się boję... Nie dam rady. NIE DAM jak znowu ją zobaczę. Dziś usłyszałem jej śpiew i moje ciało zadrżało. Teraz pozostaje pytanie, czy serio się odkochałem czy sobie wmówiłem? Odpowiedź poznam tylko jak się z nią zobaczę. Niekoniecznie chce ją znać. Chcę żyć w świadomości, że się uporałem. Z nią i uczuciami. Że nie znaczy już prawie nic... Boję się, że to pryśnie jak ją zobaczę a to jest tak bardzo prawdopodobne. Nie wiem co robić, znowu się pogubiłem. Chciałbym swoimi ramionami objąć jej szczupłą sylwetkę, powiedzieć, że wszystko jest dobrze, że wybaczam, że należy do mnie i już nigdy jej nie opuszczę, że damy radę. NIE ! NIE ! NIE ! NIE ! Co ja w ogóle piszę ? Nie chcę jej znać, nie chce jej zobaczyć. Kocham Julkę, kocham, kocham kocham ją. Czy można kochać dwie kobiety ? Czy można wybrać ? Nie zasługuję by ciągnąć to dalej. Chcę odejść, znowu. I niestety wiem, że z tego stanu uwolnić może mnie tylko ona... Tak jak zrobiła to kiedyś. Dzięki niej się zmieniłem, a potem znowu stoczyłem. Pewnie dlatego ona może mnie podnieść. Ale Kocham Julkę. Chcę cofnąć czas. Chcę wymazać Jowitę z pamięci. Wiem, że Julka byłaby mnie wstanie nauczyć kochać bardziej niż ona, nauczyłaby mnie co to szczęśliwa i spełniona miłość, a nie tysiące blizn w sercu. Chcę Kochać Tylką Ją, już na zawsze. Dlatego boję się konfrontacji z Jowitą...

niedziela, 17 czerwca 2012

Dziękuję.

Wybaczcie, że tak długo mnie tu nie było.
Nie umiałem się pozbierać. Przybliżę Wam sytuacje, która miała miejsce przez ostatni miesiąc. Z dnia na dzień coraz bardziej poznawałem Jowitę. Zakochałem się w niej. Niesamowita dziewczyna, której nigdy nikt mi nie zastąpi. W sumie zrozumiałem co w niej widział mój najlepszy przyjaciel. Mój anioł. Mój wybawca. Spotykaliśmy sie codziennie. To co było po między nami rosło co dnia. Dzięki niej zmieniłem się. Zacząłem marzyć. Mieć plany. Nie piłem. Żyłem każdą sekundą spędzoną z nią. Któregoś dnia powiedziała mi, że coś do mnie czuje. Powiem szczerze. Nie posiadałem się z radości. Byłem z nią co dnia. Te chwile. Pikniki... Eh. Pewnego dnia przestała się po prostu odzywać. Wychodziła codziennie rano i wracała w nocy. Dziwne towarzystwo. Zupełnie nie jej klimaty. Same dziwne typy. Powiedziała mi wtedy, że to wszystko nie ma sensu. Że nigdy nic z tego nie będzie bo za bardzo przypominam jej go. Przestała sie odzywać. Przestała grać. Nie chodziła do szkoły. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Starałem się pomóc, ale ona nie chciała tego. Miała tego Dawida. Kolesia, któremu zaufała i podobno się zaprzyjaźnili. Jednak wspólne fotki, prezenty. Dobijało mnie to i przerastało. Kochałem ją tak strasznie... Odpuściłem i wróciłem do Gliwic. Nie mogłem na to patrzeć. Po tygodniu dowiedziałem się, że Jowita wyjechała. Dopiero wtedy zrozumiałem, że zrobiła to dlatego, żebym nie cierpiał bardziej... Teraz jej nie ma. Nie wiem kiedy wróci, czy kiedykolwiek wróci. Przepraszam ,ale nie jestem w stanie nic wiecej napisać. ; <



Chcę Bardzo podziękować Karolinie i mojej kochanej Leksi ♥. Bo to dzięki Wam uśmiech znowu powrócił na moją twarz. Dziękuję Karolino, że wczoraj mnie wspierałaś jak moja koleżanka trafiła do szpitala z powodu dziwnych skurczy . Dzięki tobie nie czuję się sam. A Tobie Leksi, jesteś tak wspaniałą i ciepłą osobą , która dodaje mi tyle sił. Dzięki Tobie znowu wierzę, że będzie dobrze. Znowu ufam innym. Jesteś moim wspaniałym aniołem zesłanym mi z nieba. Dziękuje Wam ♥

niedziela, 6 maja 2012

From the sky lines on top of the world ♥.

Notatka na szybko. Jutro odpowiem na komentarze bo nie mam za dużo czasu. Jestem szczęśliwy! Pierwszy raz od jakiegoś czasu mogę powiedzieć z czystym sercem, że jestem cholernie szczęśliwy. Jak dokładnie wiecie dziś miałem pierwszą nockę w nowym miejscu. Dziś po południu miałem otwarte okno i wkurzał mnie dźwięk Gadu sąsiadki i jej to powiedziałem. Doszło do małej sprzeczki, nie miałem dobrego zdania o niej. W sumie rozgadana i chamska dość . Gasiła mnie cały czas i nie była zadowolona, że się przeprowadziliśmy. Potem był obiad i chwila dla mnie bo o 18 miało być ognisko z sąsiadami. Poszedłem wiec na taką drogę polną nad jeziorem ,wszedłem w taki rów i siedziałem. Nie pamiętam o czym wtedy myślałem. Ujrzałem w tym momencie przechodzącą dziewczynę- ona mnie nie zauważyła. Była ubrana w rurki i koszulę. Wyglądała cudownie,wiatr rozwiewał jej długie blond włosy. Była z psem na spacerze. Nie była jak reszta dziewczyn, była inna. Wyglądała na szczęśliwą miała uśmiech na twarzy. Cieszyła się z tego co ma. Nie potrzebowała nic więcej do szczęścia, pies był dla niej wszystkim. Mały kundelek. Ubrana była zwyczajnie  markowych ubrań, tony pudru na twarzy, paznokci na 5 cm. Ona była inna, niż laski które spotykam codziennie. Inna - bo szczęśliwa z tego co ma. Pomimo tego że mieszkała w małym mieszkaniu. Nie oglądała się za chłopakami.. wystarczył jej ukochany kundelek.  Takie osoby to wzór do naśladowania. Drobna blondynka, zawróciła mi w głowie. Postanowiłem, że będę tam chodzić aby ją spotykać. Wróciłem do domu, usiadłem i myślałem o niej. Zbliżało się ognisko, więc zeszedłem. Pojawili się goście. Wesoła Pani, Renata i jej dwiecórki. Kamila i Jowita. Kamilka miała 2 latka i była malutka i słodka. A Jowita to była dziewczyna znad rzeki. Ucieszyłem się jak ją zobaczyłem, ale jakoś kłótnia mi się przypomniała. Nie zacząłem zbyt dobrze. Potem Pani opowiadała trochę o nich. Nie miały zbyt łatwo, ojciec zostawił je obie jak były małe.  Jej szczęście mnie urzekło. Muszę dowiedzieć się coś więcej o niej,ale to potem. Poszedłem usiąść na huśtawkę i wtedy podeszła Kamilka z Jowitą . Jowita uśmiechnęła się do mnie powiedziała, że przeprasza za to, że taka była. Nie miło zaczęła, ale była zła. Wzięła Kamilkę i poszła usiąść do stołu. Opowiadali chyba jakieś kawały bo się śmieli. Uśmiech Jowity... Nigdy go nie zapomnę, cudne usta które tyle przeszły w uśmiechu. Potem poszli do domu. Poszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Usłyszałem jak ktoś gra na fortepianie i śpiewa. Anielski głos. Nie wiem co to za piosenka, ale miałem ciarki. Spojrzałem w okno, Jowita tez spojrzała i powiedziała "będziesz musiał się przyzwyczaić bo lubię grać, wiem że mam straszny głos, ale dasz radę. He na dziś kończę ,dobranoc. No właśnie jak masz na imię ?"
- Nathan . 
- Miło mi. Dobranoc Nathanie. 
Zasłoniła okno. Usiadłem i pomyślałem, czym ona mnie jeszcze zaskoczy i uwiedzie ? Nie wiem. Chciałbym z nią spędzać każdą chwilę, przytulić i dać jej zapomnieć o tym co było. Mógłbym ją całą noc chronić. Wiem ,że umiem jej zaufać. Nie wiem jak to zrobiła, ale chce jej mówić wszystko. Już wiem skąd wzięły się tam instrumenty, ona gra. Mój anioł ,zesłany z nieba. Zakochałem się w dziewczynie z sąsiedztwa ,he jak głupio brzmi. Lecz prawdziwe. Kończę ,dobranoc.

sobota, 5 maja 2012

You'll always be in my life.Even if I'm not in your life.


Znowu zaległość ,ale zawsze po jakimś czasie się odezwę to obiecuję. U Nas przeprowadza idzie strasznie szybko ,większość rzeczy wywieziona. Nadchodzi wielkimi krokami. Co mnie przeraża to, że mamy duży dom. Od jego jednej strony jest strasznie blisko drugi dom. Jak się przyjrzeć to w sumie widać sąsiada przez okno. Balkony w tą samą stronę i normalnie cześć sobie można dać. Makabra. Ogólnie dość duża jest pomiędzy nimi odległość, te balkony są ogromne. Mam nadzieję, że całe życie nie będę musiał żyć w spuszczoną roletą. Dziś pierwszą noc tu nocuję na próbę. Jutro cały dzień to i chce się dowiedzieć jak najwięcej o sąsiadach. Wiem, że mieszka tam jakaś Pani z dwiema dziewczynkami. Łóżko w sumie wygodne, ale nie wiem co mam tu robić. W pokoju z sąsiedniego okna jest zapalone światło, lecz raczej w sumie to coś jak lampki. Mój Pokój jest spory. Podoba mi się tu, ale to nie jest najważniejsze. Mam lęk przed tym co czeka mnie jak przeprowadzę się tu na stałe. Chciałbym się przejść, lecz nie wiem gdzie iść. Chyba po prostu posłucham muzyki. Przez te parę dni u mnie nic ciekawego. Byłem na sesji z dwiema koleżankami. Stary kumpel z dzieciństwa się odezwał. Zaplanowaliśmy zjazd naszej podstawówki. Nie wiem czy będę, bo jak będę tu to ciężko będzie. 9 czerwca jadę do kumpla na osiemnastkę. Mama kazała mi iść dziś z nią do sąsiadów przywitać się i otworzyła wesoła kobieta i taka malutka dziewczynka. Poznałem już dwie lokatorki tego domu. Trzeciej niestety nie bo w domu jej nie było, młodsza powiedziała, że to tajemnica- zabawna dziewczynka.  W tym domu ludzie chyba zajmują się muzyką. Bo jak byłem w środku to już widziałem gitarę, fortepian i pianino. Strasznie dużo zdjęć na ścianach i widać, ze profesjonalnych. Uzdolnieni, he. Na dziś to chyba kończę, dzięki i dobranoc.

wtorek, 1 maja 2012

I give you my destiny.

Przepraszam Was ,że tak długo mnie tu nie było ,ale postaram się dziś to naprawić dłuższą notatką. W piątek po prostu byłem tak zmęczony ,że nie miałem sił nic napisać. 8 lekcji i to samych ścisłych. Kartkówka z chemii i sprawdzian z Geografii. Z chemii poszło mi do bani ,a z Geografii jest piątka bo pani już oddała ,ale to proste akurat było. Z chemii mało miałem. Dostałem kartkę z ocenami i nawet nie są takie złe. Są nawet bardzo spoko, cieszę się z tego. W sobotę byłem oglądać mój nowy dom. Jest nawet ładny i bardzo dużo, lecz wiadomo, że to nie to samo co tu. Okolica jest piękna. Jeziora ,dużo dróg polnych, taka ucieczka. Chociaż są tam restauracje, skate park, różne szkoły, sklepy ,fryzjerów dużo i różnych firm. Bardzo mi się tam spodobało i nawet przyznałem częściową rację moim rodzicom, coś niesamowitego. Zwróciłem uwagę, że strasznie dużo ludzi ma tam psy, aż sam pomyślałem, że chce mieć psa. Szybko ten pomysł mi z głowy wypadł. W niedziele miałem niefajny dzień. Przeprowadzamy się tam jak najszybciej, pewnie jeszcze w maju. Bo teraz dwa tygodnie wolnego i praktycznie 3 będziemy chodzić tylko do szkoły i miałbym zostać tu, a na weekendy wpadać do rodziców. Nie spodobał mi się ten pomysł. Chociaż w sumie jak nigdy nie mam wyporu. Staram się odkryć coś co gryzie mnie od dłuższego czasu. Miałem kumpla, brata Amandy który zginął w wypadku. Był z dziewczyną, którą strasznie kochał. Zawsze myślałem, że taka miłość się nie zdarza, a jednak. Wiem, że ona się jeszcze nie pozbierała i się obwinia bo przez nią tam jechał. On opowiadał o niej jak o cudzie, jak o aniele. Zawsze strasznie chciałem ją poznać, nie udało mi się. Do dziś pamiętam jego słowa w głowie ,cytuję " Jak zobaczyłem ją pierwszy raz wiedziałem, że jest inna od tych wszystkich. Wiedziałem, że chce i mogę jej zaufać. Może nie była jakaś najpiękniejsza, ale miałam w sobie coś czego brakowało innym. Wiedziałem, że to moja pierwsza i ostatnia miłość ". I tak było, pierwsza, ostatnia, najważniejsza... Chcę się dowiedzieć trochę więcej o nich, jak to było, o niej i co skłoniło ją do decyzji bo ją zostawił, skoro go kochała. Co dokładnie przeżyła bo wiem, że nie miała łatwo. Chciałem zapytać Amandy, ale doszedłem do wniosku, że dla niej to cios, przypominać i opowiadać. Odpuściłem. W niedziele rodzice byli w domu i w sumie cały dzień spędziliśmy na kłótniach. Czepiali się wszystkiego, że za mało się uczę, że za często wychodzę, że nie wiadomo co robię, że nie ma mnie prawie wcale, że w pokoju nieład. Nigdy ich nie ma, lecz jak są to się czepiają. Nie wiedzą, że to przez nich zamknąłem się w sobie i taki jestem. Ciężkie to... Przez nich znowu nadużyłem, naraziłem siebie i swoje zdrowie. A poniedziałek byłem na plaży cały dzień, znajomi i świetna zabawa. Od 11 do 23. Sporo czasu, lecz warto było. Pogoda piękna, a ja się opaliłem. Dziś już mniej słonecznie, lecz nie jest źle. Teraz spadam się myć i poczytam dziś troszkę, do jutra. Obiecuję. Miłej Nocy :).


Zapomniałbym dziękuję za komentarze i tyle wejść.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Is true love just once in a lifetime ?

Witajcie. Przepraszam ,że dziś piszę tak późno ,ale to powód tego ,że wcześniej nie miałem czasu. Wstałem dziś po dziewiątej ,mieliśmy dziś dzień wolny od szkoły ,wziąłem prysznic ,poszedłem na siłownię ,a potem usiadłem na Gadu ,popisałem trochę. Przed 13 poszedłem na dodatkowy angielski. Dziś wyjątkowo były trochę nudno ,może dlatego ,że opanowałem to co dziś było na lekcjach. Po zajęciach 14:30 i przeczytałem SMS-a od Amandy ,czy możemy się zobaczyć bo ma dla mnie niespodziankę. Więc podjechałem do niej. Amciia zrobiła mi obiad ,jak ja długo nie jadłem nic zrobionego przez kogoś. Strasznie się ucieszyłem ,aż normalnie tak ją przytuliłem ,że powiedziała ,że ją uduszę. Potem poszliśmy po innych i tak chodziliśmy trochę ,kupiliśmy sobie frugo i inne fajne soki. Porobiliśmy sobie fotki i wtedy musiałem spadać bo musiałem jechać na rutynowe badania. Dziś trwały bardzo krótko ,więc po badaniach podjechałem do Amandy ,ale jej mama powiedziała ,że jej nie ma ,więc chciałem jechać do domu ,spotkałem ją przed moim domem jak się okazał też chciała wpaść do mnie ^^. Poszliśmy na huśtawkę i porozmawialiśmy bo miała problem ,potem odwiozłem ją do domu i pojechałem do siebie. Wszedłem na GG i zacząłem się martwić o kumpla . Od pewnego czasu się nie odzywał ,w ogóle nie wychodził. Nie odpisywał ,a jak odpisał to parę słów. Opisy miał takie dołujące. Amanda z nim popisała i jej powiedział ,jaka ulga. Potem zacząłem robić lekcje i pisać na Gadu. Teraz piszę notatkę tu ,a potem idę się myć i uczyć. Możecie nie wiedzieć kto to Amanda ,więc napiszę. Amanda była siostrą moje przyjaciela ,który zginał w wypadku samochodowym. Jakoś potem starałem się jej pomóc i od pewnego czasu jesteśmy dobrymi przyjaciółmi ,ona do mnie przychodzi jeśli ma problem. Spędzamy ze sobą dość dużo czasu ,staramy się jak najwięcej. Lecz to tylko przyjaźń ,żadne z nas tego nie traktuje inaczej. Nie chcemy się rozstawać ,ale mamy nadzieję ,że nasz kontakt się nie urwie. Idę dzisiaj już ,pa : ).

A bym zapomniał ,a muszę coś dodać dzięki temu blogowi poznałem kogoś tak bardzo interesującego ,a mianowicie jeśli to czytasz to o Ciebie chodzi Aneto ; )). Muszę powiedzieć to wyjątkowa osoba ,o wielkiej wyobraźni ,która mnie rozumie.

środa, 25 kwietnia 2012

forgive me my weakness ...

Witajcie ponownie. Dziś czeka mnie ciężka rozmowa z rodzicami w sprawie przeprowadzki. Doszedłem do wniosku ,że muszę cieszyć się każdą ostatnią chwilą spędzoną tutaj. Dziękuję Wam bardzo za wspieranie mnie i pocieszanie ,to cudowne i pomaga. Serdecznie dziękuję za to 120 wejść ,pomimo 2 dnia prowadzenia bloga. Wczoraj poszedłem spać o 01:23. Jakoś nie mogłem zasnąć ,ale włączyłem sobie muzykę i jakoś usnąłem. Dzisiejszy dzień w szkole dobrze ,mieliśmy sprawdzian z biologii ,w miarę mi poszło. Wróciłem do domu ,zjadłem obiad zamówiony prawie jak zawsze. Już mi się nudzą te sztuczne jedzenia ,ale nie ma wyboru. Położyłem się ,słuchałem muzyki i chyba przysnąłem ,gdyż obudził mnie SMS od koleżanki o treści ,że nie czuje się dobrze jak ją unikam. Pewnie teraz myślicie czemu jej unikam ? Ponieważ nie lubię jak ludzie mówią coś kimś za jego plecami ,a ona jest właśnie taką osobą. Wolałem ograniczyć nasz kontakt ,nie pisać do niej. Po przeczytaniu SMS-a wstałem i poszedłem na melinę. Spotkałem tam innych moich kupli ,którzy mieli niezły ubaw z czegoś. Postanowiłem się włączyć ,ale szybko żałowałem bo opowiadali sobie jak to jeden z nich ostatnio oszukał swoją dziewczynę ,takie klimaty mnie nie kręcą. Bo jeśli się już kogoś ma kto Nas kocha to powinniśmy darzyć go uczuciem ,natomiast jeśli tego nie robimy to nie robić nadziei. To szczeniackie jeśli ktoś jest z kimś ,dla kogoś lub dla czegoś . Jestem przekonany ,że prawdziwe uczucie pomiędzy dziewczyną ,a chłopakiem istnieje i nie tylko w takim połączeniu. Właśnie dlatego nie wolno z niego rezygnować ,poddawać się i przestać czekać. Uwierzcie ,że on czym prędzej czy później się pojawi. Po temacie okłamanej dziewczyny ,wskoczyliśmy na temat jaki i gdzie robimy następny wypad. Za bardzo nic nie ustaliliśmy ,potem chłopaki zaczęli się rozchodzić ,dlatego także i ja poszedłem w swoją stronę . W sumie nie wiedziałem gdzie idę ,szedłem prosto przed siebie. Przyglądałem się innym ludziom i doszedłem do wniosku ,że życie jest tak perfidne ,że mało jaki człowiek jest szczęśliwy tak na prawdę. Ciężko znaleźć kogoś kto po jakiś dużych przejściach trzyma się nadal doskonale. I dziwne ,ale pomyślałem ,że jeżeli kogoś takiego znajdę to się od niego nie pd wrócę. Potem spotkałem kumpele ,która chciała iść kupić swojej przyjaciółce prezent na urodziny i porwała mnie. Wybraliśmy jej parę ciuszków ,znaczy ona ja oceniałem ,jeśli można to tak nazwać. Ona spieszyła się do domu także zamówiłem jej taxi i zapłaciłem za podróż. Idąc dalej postanowiłem wrócić do domu i jestem. Wszedłem na chwilę by coś napisać ,muszę ogarnąć trochę pokój i nie wiem co będę robić. Na dzisiejszy wieczór nie mam planów. Potem może jeszcze wejdę i coś napiszę ,odezwę się jak coś.


wtorek, 24 kwietnia 2012

A man can be destroyed, but not defeated.

Dowiedziałem się dzisiaj od rodziców ,że najprawdopodobniej się wyprowadzamy. Tak strasznie tego nie chce ,więc będę z nimi rozmawiał na temat ,aby tu zostać. Odebrali mi dzieciństwo ,niech teraz nie odbierają mi najpiękniejszego okresu w moim życiu. Jak dziś się o tym dowiedziałem zdecydowałem ,że nie mam na nic ochoty. Napisałem do Cichego ,że robią wypad beze mnie. Chyba się zmartwili bo wpadli do mnie z pytaniem co się dzieje ,ale o to chodzi ,że ja sam nie wiem co się dzieje.  Wcześniej byłem wkurzony to wybijałem z domu ,wypiłem coś i był spokój... Teraz nic mi się nie chce. Może dlatego ,że mamy się wyprowadzać i ja nie chce z nimi tyle czasu spędzać. Będę strasznie tęsknić . Jak zadałem pytanie rodzicom dlaczego taka nagła decyzja to ich odpowiedz była następująca ,synu niszczysz sobie tutaj życie ,my postanowiliśmy się zainteresować w końcu ,opuszczasz się w nauce ,zachowujesz się inaczej ,nie wiemy co się z tobą dzieje ,czy to Ty czy coś bierzesz. Po prostu się martwimy ,a jak wyprowadzimy się w spokojniejsze miejsce to będzie chyba lepiej i dla Ciebie i dla Nas. Fajnie nie ? Zainteresowali się jak jestem już prawie pełnoletni. A jak zapytałem się co z szkołą to opowiedzieli ,że nie wiele nauki zostało ,potem wolne i praktycznie możemy się wyprowadzić już w czerwcu. Czyli pozostał mi tu tylko miesiąc ? Nie wiem co mam robić ,nie mogę uporać się z Tą myślą . Tak nagle coś się zmienili ,ale oni nie rozumieją ,że niszczą mi życie ponownie. Jeszcze z województwa Śląskiego do Pomorskiego ,koszmar taka odległość. Jak by nie mogli tej decyzji pozostawić na potem ,ale nie dla nich liczy cię to ,że dostali posadę tam lepszą niż tutaj ,a mamę przenieśli do innej korporacji tej samej firmy. Znowu to co ja czuję zeszło na drugi plan. Dobrze ,że w tym momencie nie jestem z nikim związany bo nie chce nikogo ranić. Sam chcę Wam podziękować za to już 50 wejść w tak krótkim czasie ,za te 2 komentarze i 3 e-maile to bardzo miłe. Podnosicie mnie na duchu w jakimś stopniu. Dziękuję Wam bardzo. Dziś po szkole w Centrum Handlowym poznałem pewnego starszego Pana ,który zaczął mówić mi o życiu ,jak to się mówi po co mi kazania ? Ale wykład był ciekawy ,opowiadał o życiu i jak łatwo jest się go pozbyć. Prawdziwe ... Chce zrobić sobie jakieś dziary ,ale jeszcze dokładnie nie wybrałem jakie jak wybiorę to Was poinformuję. Chcę jeszcze powiedzieć ,że jeżeli macie do mnie jakieś pytania czy coś to możecie śmiało pisać ,ja odpiszę. Jutro wstaję o 6 ,jadę do szkoły i koniec mam dość szybko ,więc mam potem sporo czasu dla siebie i na rozmyślanie. Przy okazji chcę życzyć wszystkim trzecim klasą gimnazjum powodzenia na jutrzejszym egzaminie. Ja już dziś idę się myć ,muszę trochę poczytać i ogólnie pomyśleć . Wiec dziś w miarę szybko łóżko i muzyka ,nareszcie wypocznę. Dobranoc ; ).

Life isn't about finding yourself. Life is about creating yourself.

Łapka , mam na imię Nathan. Urodziłem się 12 czerwca 1995 roku w Fort Worth-u .
Chcę pisać bloga,w stylu internetowego pamiętnika. Więc będą tutaj notatki dotyczące mojego życia ,przygód i wspomnień. Teraz chcę Wam przybliżyć moją osobę ,natomiast potem zacznę pierwszym rozdziałem pamiętnika. Obecnie mieszkam w Gliwicach ,województwo Śląskie. Urodziłem się w Stanach ,ponieważ moi rodzice się tam przeprowadzili ,mieszkali i zdobyli obywatelstwo. Urodziłem się tam i mieszkałem do czwartego roku życia ,po czym wróciliśmy do Polski i zamieszkaliśmy w Gliwicach. Mamy własny dom ,moi rodzice pracują dosyć długo ,wracają do domu późno. A co z Tego wynika ? Chata wolna i te klimaty ^^ . Nie mam się za kogoś lepszego czy gorszego od innych ,ale też nie wywyższam się z jakiegoś powodu. Mam kasę i starcza mi na prawie wszystko ,wiadomo że na wszystko nie dostaję od rodziców pozwolenia. Moi rodzice sporo zarabiają ,ale wiadomo co za tym idzie ,brak czasu dla rodziny. Wiec zawsze sam sobie go jakoś zapełniałem i chociaż wiem ,że nie robię dobrze to nie mam zamiaru się zmieniać . Jestem jedynakiem. Lubię klimaty  wieczorne , wypady z kuplami. W swoim czasie lubiłem się bić ,ale mi przeszło ,teraz ostatecznie. Co do używek ,to wiele ich wypróbowałem i mam swoje ulubione. Piję i palę ,ale nie nałogowo. Nie ,że tym się chwalę czy coś bo sam wiem ,że staję się takim szczurem z kanalizacji ,ale kiedyś popełniłem błąd i teraz nie mogę się uwolnić . A chce żebyście wiedzieli ,ponieważ będę tu pisać szczerze. Miałem już dużo dziewczyn ,ale zawsze miałem wrażenie ,że te dziunie z naszego otoczenia lecą na moją kasę. Jakoś nigdy nie umiałem się otworzyć przed dziewczyną ,zaufać ,ani nic podobnego. Moje związki opierały się na takich przelotnych romansach. Czasowe ... Spotykaliśmy się , spacery ,kina ,wypady ,kolacje ,prezenty ,a zdarzało się ,że kończyło się na łóżku. Potem szybko oboje ze sobą kończyliśmy. Wiem ,że mam już 17 lat i w końcu czas sobie kogoś znaleźć na dłuższą metę i się ustatkować ,ale zawsze byłem myśli ,że będzie to co ma być i się nie przejmuje ,a każdą chwilę wykorzystuję do granic możliwości. Czasami zastanawiam się ,czy moja osoba ma w ogóle pohamowania . Moi rodzice jakoś  zbytnio się mną nie interesowali ,wiec mało o mnie wiedzą ,a tym bardziej co robię jak ich nie ma. Jak byłem młodszy odczuwałem ich brak bo ciężko patrzyło mi się jak  te dzieci latały z rodzicami ,a ja w domu z obca kobietą ... Z czasem zaczęło mi być to obojętne i nawet mi sprzyjało ,że ich nie ma . Nauczyłem sobie radzić bez nich, w sumie nie nauczyłem bo w ogóle sobie nie radzę czasem ,ale żyję chwilą . Jak byłem mniejszy to grałem na gitarze i na perkusji ,ale jakoś mi się znudziło i to odstawiłem . Zaczęła mnie interesować astronomia ,gwiazdy i planety ,ale znudziło mnie to. Czasem jeszcze lubię do tego wrócić . Teraz mobilizuje mnie szybkość na liczniku i motory. Lubię deskę , chociaż nie jestem jakimś jej nałogowcem. Wiem doskonale ,że jestem strasznie chamski dla ludzi których nie znam ,ale tak jakoś nauczyli mnie inni . Umiem wyjebać ,czym się nie szczycę bo kiedyś ćwiczyłem boks , pojęcie jest. Może teraz opisze siebie w jakimś stopniu . Mam 185 cm wzrostu , byłem w klasie koszykarskiej w gimnazjum. Teraz chodzę do I LO. Moi rodzice wymagają ode mnie jakiś planów na przyszłość konkretnych ,ale ja ich nie mam . Nawet nie wiem ,czy będę się z kimś wiązać na stałe ,a o szkole nie myślę jakoś poważnie chociaż powinienem. W moim domu mieszka mi się dobrze i nie chce się przeprowadzać ,chociaż w moim domu pojawił się taki temat i nie wiem czemu . Mam tu moją bandę i wszystko. Nie mam zamiaru się stąd wynosić . Może to nie jakieś miasto marzeń ,ale mi tu dobrze. Dostosowałem się . Dziś robię wieczorem wypad na melinę z cichym i resztą ,może kogoś nowego się pozna ,ale postaram się napisać może coś jeszcze jak na razie nic nie obiecuję . Nq .