Translate

wtorek, 2 września 2014

ku Czci

Dopiero po czasie widać jak bardzo przez tych wszystkich ludzi przemawia faszywość. Jak sztuczną troskę okazywali, jak powierzchni okazali się pod wpływem czasu.
Notatka będzie krótka, ale znowu uwiecznić kolejny etap życia.
Każdy z nich był przy mnie podobno, gdy ich potrzebowałem. Byli przy mnie, gdy Jowita wróciła... Żeby mnie wspierać, żeby mnie nie skrzywdziła. Każdego kolejnego dnia uswiadamiali mi jej każdy błąd. Starali się chronić przed nią.
Dla takich ludzi, gdy problem znika, znikają także oni. Dla nich problem zniknął bo zniknęła Jowita i wyjechała.
Zniknął każdy z nich. Pozbyli się jej i każdy poszedł swoją drogą. Może niekoniecznie oni się jej Pozbyli, ale gdy zagrożenie znikło to ich troska także? Jak to możliwe? Zostawili mnie? Znowu? Zostawili mnie z bólem po utracie wszystkiego? Czy to nie właśnie teraz cierpię? Czy to nie przed tym mnie chronili?
Chce im wszystkim powiedzieć dzisiaj z czystego serca, że Was nienawidzę. Nienawidzę.
Mówiłem każdemu z nich jak mi ciężko, jak koszmarnie się czuje i ze nie dam rady, a oni pomimo to olali mnie. Olali wszystko co mówiłem i mnie zostawili sam ze sobą. Samego z każdym problemem. I właśnie teraz, gdy ich potrzebowałem to odeszli ode mnie. A jak pytam co u nich to nawet nie potrafią mi odpowiedzieć. Wiecie co Wam powiem? Powiem Wam teraz co u mnie ostatni raz, a gdy w końcu łaskawie odpiszecie mi kiedykolwiek to już nie dostaniecie ode mnie żadnej odpowiedzi.
Ćpam, pale, pije. Białe kreski, strzykawki, zgon co dnia. Heroina moim nałogiem. Szczęśliwi?  Moi kochani, dziękuję Wam za wsparcie. Nienawidzę Was.
Zostałem sam i nie wytrzymałem. Musiałem zrezygnować z tego co osiągnąłem, czyli studiów, zdrowie źle, ojciec wyjechał, Jowita musi usunąć ciążę, wyjechała. Zostałem z niczym bez pomocy kogokolwiek.
Wiecie co Wam powiem fałszywe mordy?
Każdy z Was nigdy nie potrafił powiedzieć dobrego słowa o Jowicie, ale to właśnie ona teraz pomimo tego, że nie jesteśmy razem, że tyle cierpi i wycierpiała przeze mnie to jest. Jest pomimo tego, że wyjechała. Jest pomimo Was. Codziennie dzwoni i płacze mi do słuchawki, wspiera i mówi, że dam sobie radę. Nie może być przy mnie i nie wymagam wcale tego. Jej jest teraz ciężej ode mnie, ale nie mówi o tym. Dziękuję Ci. Dziękuję Ci Jowita za wszystko i przepraszam, że się poddaje.
Gdy byłem w szpitalu to właśnie ona się mną zajmowała. Nie mam za złe, że nie było nikogo innego bo nie mogli. Ale w tym miejscu chce podziękować ponownie jej za troskę w jej oczach, że wzięła sprawy w swoje ręce.
Ostatni list? Więc co tu kryć prawdę? Chce zapomnieć o mojej największej miłości życiowej, Julce. Na dzień dzisiejszy nienawidzę także jej. Zniszczyłaś mnie mała bo to właśnie Ty miałaś być pomimo wszystko. To dla Ciebie lub przez Ciebie zrezygnowałem kilka razy z kobiety, która naprawdę mnie kocha, a nie udaje. Zapewniałaś, kłamaś i jak zawsze odeszłaś. Istniałem dla Ciebie jako pocieszenie, zapewnienie czasu i zabawka, gdy Twojego chłopaka nie było. Gdy ponownie wrócił potraktowałaś mnie jak śmiecia i wyrzuciłaś do kosza. Ten raz już zapamiętam. Nigdy nikt mnie tak nie ranił. Wiedziałaś co się ze mną dzieje, a na głupie co u Ciebie nie potrafisz mi odpowiedzieć. Nie uwierzę Ci kolejny raz i na dzień dzisiejszy nie chce Cię znać. Jesteś najbardziej fałszywą osobą jaką znam. Zawsze taka byłaś, ale zawsze tłumaczyłem sobie to moja winą "odeszła do swojego przyjaciela bo źle o nią dałem". Nie tym razem, tym razem nie zrobiłem błędu.
Gdybym Cie teraz zobaczył powiedziałbym Ci prosto w twarz, że się brzydzę Tobą, twoimi słowami. Powiedziałabym Ci, że żałuję że kiedykolwiek się w to mieszkałem i zaufałem Ci. Że ona nigdy nie stanie się lepsza od Ciebie, ale do cholery teraz już w życiu nie zostawiłbym jej. Teraz juz nie mam wyboru i żałuję.
Dziękuję Wam, to koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz